Darth Plagueis - Sith naszych czasów

"Darth Plagueis" to bodaj najbardziej wyczekiwana powieść Star Wars. James Luceno zasłynął do tej pory "Maską kłamstw" i "Labiryntem zła", które rozszerzały fabułę filmów i zgrabnie łączyły je w całość z Rozszerzonym Wszechświatem. Tym razem stawka była jeszcze wyższa - wszak wzmianka o Plagueisie w "Zemście Sithów" rozpaliła wyobraźnię fanów na całych świecie, chętnych poznać losy Mrocznego Lorda, który ponoć pokonał śmierć. Ale czy naprawdę?

Ogólny zarys fabuły jest prosty. Oto Darth Plagueis zabija swojego mistrza, po czym znajduje młodego arystokratę, Palpatine'a, którego przyjmuje jako swego ucznia i pomaga mu wejść w świat wielkiej polityki. W między czasie usiłuje za wszelką cenę odkryć tajemnicę nieśmiertelności - która jego zdaniem kryje się w midichlorianach...
Zarówno sama fabuła, jak i jej główni bohaterowie mają dwa oblicza. Pierwsze to świat wielkiej polityki i biznesu, w którym Hego Damask to wpływowy, bezwzględny bankier, a Palpatine - młody, ambitny polityk, któremu ciągle udaje się unikać skandalów, które coraz częściej pojawiają się w Holonecie. Druga warstwa to "szara strefa", gdzie Plagueis i Sidious tak manipulują wydarzeniami, aby osiągnąć potrzebny rezultat, a w konsekwencji - objąć władzę i zniszczyć Zakon Jedi.
Jednym z największych atutów powieści jest jej rozmach i ilość nawiązań do innych dzieł. Ktoś obeznany z uniwersum nieraz uśmiechnie się pod nosem, nie brakuje też naprawdę znakomitych momentów - jak rozmowa Plagueisa (czyli bankiera Hego Damaska) z mistrzami Jedi Sifo-Dyasem i Dooku o błędach w funkcjonowaniu Republiki. Poza tym widzimy, jak galaktyka powoli zaczyna wyglądać tak, jak w okresie Nowej Trylogii (np. San Hill, jeden z przywódców separatystów podczas Wojen Klonów, jest wspomniany jako młodzieniec przygotowywany do objęcia władzy nad Klanem Bankowym po ojcu).
Sam Plagueis to fascynująca postać - wytrawny gracz polityczny z jednej strony, potężny Sith z drugiej. Mimo braku skrupułów i dążenia do celu po przysłowiowych trupach budzi sympatię, choć jego los z góry znamy - prolog wprowadza wprawdzie niepewność w tym względzie, jednak w ostatecznym rozrachunku nie jest to aż tak niepokojące i dwuznaczne, jak zakończenie "Dynastii zła".
Inne postaci to w przeważającej większości bohaterowie filmowej (nowej) trylogii i dopełniających je komiksów i książek (tudzież serialu "Wojny Klonów"). Zostały jednak przedstawione tak, że trudno się do czegokolwiek przyczepić - każdy ma swoje miejsce, nikt nie jest wprowadzony na zasadzie "o, żeby był."
Jednym z najciekawszych wątków jest przedstawienie, jak Sithowie zmienili się od czasu Bane'a i Zannah. Na pozór nie różnią się niczym od tysięcy innych polityków, bankierów i przedsiębiorców. W epoce światowego kryzysu finansowego, ta powieść nabiera sugestywności i wyrazu w odniesieniu do naszej rzeczywistości. Skorumpowanie rządy, którym biurokracja wiąże ręce, politycy skupieni na pomnażaniu majątku i zdobywaniu wpływów zamiast na poprawianiu kondycji państwa, niekończące się kłótnie i afery, w których nie można wskazać winnych - to chleb powszedni zarówno nas, jak i mieszkańców Republiki Galaktycznej. Sithowie nie są czystym złem, skoncentrowanym na niszczeniu - wyewoluowali, dostosowali się do sytuacji i wykorzystali ją w pełni. W świetle tego Zakon Jedi to relikt przeszłości i wojny sprzed tysiąca lat, zaślepiony własnym kodeksem i zasadami.
Ma to też wpływ na akcję powieści - w przeciwieństwie do trylogii Bane'a niemal brak tu pojedynków czy strzelanin, mamy za to masę dialogów i polityki. Nawet śmierć tytułowego bohatera - choć wygląda nieco inaczej, niż się tego można spodziewać - nijak się ma do końcowego pojedynku z "Revana". Nie uważam tego za wadę (w końcu to zupełnie inny typ historii, poza tym fabularnie takie rozwiązanie jest najrozsądniejsze), ale w tej sytuacji rażą słowa z okładki "Darth Plagueis był najpotężniejszym Lordem Sithów, jaki kiedykolwiek żył." Moce tego Mrocznego Lorda są bardzo ezoteryczne i subtelne, poza manipulacją midichlorianami nie popisuje się niczym, czego nie dałby rady zrobić Sidious, Vitiae czy nawet Vader. A owa manipulacja... okazuje się, że jej możliwości wcale nie są nieograniczone, a sam Plagueis nie do końca rozumiał naturę tego, co się dzieje, gdy wpływa Mocą na midichloriany. Stąd zaskoczenie jego i Sidiousa pod koniec (nie zdradzę, o co chodzi - powiedzmy, że o jedną z największych tajemnic "Gwiezdnych wojen", która jednak nie zostaje rozwiązana w sposób jednoznaczny).
Czy najbardziej oczekiwana powieść w świecie Star Wars spełniła pokładane w niej nadzieje? Z pewnością jest ogromną skarbnicą nawiązań do Rozszerzonego Wszechświata, doskonale wiąże znany kanon z nową treścią i przy okazji nadaje nowe znaczenie wielu wydarzeniom. A przy okazji poszerza naszą wiedzę o Mocy, Ciemnej Stronie i Sithach, i przedstawia przeszłość Palpatine'a. A jednak, jak w przypadku tytułowej postaci, czegoś zabrakło do pełnego tryumfu. Jest to powieść wymagająca i momentami męcząca nadmiarem polityki. Bez wątpienia należy jej się miejsce na podium najlepszych książek osadzonych w uniwersum "Gwiezdnych wojen" - ale moim zdaniem, nie na najwyższym stopniu.

Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawda, wszystko prawda. :) Aczkolwiek ludzie nie znający dobrze Expanded Universe Gwiezdnych Wojen prawdopodobnie nie mają pojęcia co właśnie przeczytali. :D Mogłeś chociaż przypomnieć na czym polegała "wzmianka o Plagueisie w Zemście Sithów" albo kiedy właściwie to się dzieje względem filmów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Napisałem, że Plagueis bierze Palpatine'a na ucznia i wprowadza go w świat polityki - ergo powieść zaczyna się przed filmową trylogią. Nie będę zdradzał, kiedy się kończy - dla mnie to była spora niespodzianka. :) A wzmiankę o Sithu, który pokonał śmierć, raczej każdy pamięta, bo była kluczowa dla fabuły filmu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz