Tłumy ludzi w tramwaju jadą na koncert do Tauron Areny w Krakowie. Jestem wśród nich i mam przeczucie, że dzisiaj wydarzy się coś wyjątkowego. Frekwencja wskazuje, że tym razem nie ma żartów. Kto mógłby ściągnąć kilkanaście tysięcy ludzi na koncert? U2, Metallica, czy może Beyonce? Odpowiedź jest prosta, ale i zaskakująca - to Dawid Podsiadło.
Po wyjściu z tramwaju udajemy się w stronę Tauron Areny, widocznej tego wieczora z daleka. Zielonkawa łuna rozświetla całe niebo niczym UFO, jest zimno, ale wszyscy skoncentrowani zmierzamy w stronę stadionu. Po dotarciu na miejsce, mijamy charakterystyczny kiosk ("muzyka/prasa/bilety/Podsiadło"), znany z wcześniejszych akcji promocyjnych. Swoje trzeba odstać w kolejce, najpierw do wejścia, a potem do szatni.
Kiedy trafiamy w końcu na płytę do koncertu zostaje godzina.
Początkowo miałem napisać krótką relację z wczorajszego koncertu, ale po kilku zdaniach zorientowałem się, że ciągle przed oczami mam widok wypełnionej po brzegi Tauron Areny, mój słuch jest przytłumiony, gardło zdarte od śpiewania, a w głowie nieustannie powtarzam słowa.... Uznałem, że relacja to za mało. Że muszę zrozumieć co się wydarzyło, dlaczego i czy komuś jeszcze uda się taka sztuka?
Tłumy ludzi w tramwaju jadą na koncert do Tauron Areny w Krakowie. Jestem wśród nich i mam przeczucie, że dzisiaj wydarzy się coś wyjątkowego. Frekwencja wskazuje, że tym razem nie ma żartów. Kto mógłby ściągnąć kilkanaście tysięcy ludzi na koncert? U2, Metallica, czy może Beyonce? Odpowiedź jest prosta, ale i zaskakująca - to Dawid Podsiadło.
Po wyjściu z tramwaju udajemy się w stronę Tauron Areny, widocznej tego wieczora z daleka. Zielonkawa łuna rozświetla całe niebo niczym UFO, jest zimno, ale wszyscy skoncentrowani zmierzamy w stronę stadionu. Po dotarciu na miejsce, mijamy charakterystyczny kiosk ("muzyka/prasa/bilety/Podsiadło"), znany z wcześniejszych akcji promocyjnych. Swoje trzeba odstać w kolejce, najpierw do wejścia, a potem do szatni.
Kiedy trafiamy w końcu na płytę do koncertu zostaje godzina.
Początkowo miałem napisać krótką relację z wczorajszego koncertu, ale po kilku zdaniach zorientowałem się, że ciągle przed oczami mam widok wypełnionej po brzegi Tauron Areny, mój słuch jest przytłumiony, gardło zdarte od śpiewania, a w głowie nieustannie powtarzam słowa.... Uznałem, że relacja to za mało. Że muszę zrozumieć co się wydarzyło, dlaczego i czy komuś jeszcze uda się taka sztuka?
"Znowu zatrzymuję czas"
W 2016 roku Dawid Podsiadło postanowił zrobić sobie przerwę od koncertowania i muzyki. Po dwóch dniach grania w gry stwierdził, że może wystarczy i czas na coś innego. Na szczęście Dawid miał w zanadrzu inne pomysły na spędzenie długich wakacji - wybrał się między innymi na Islandię, uczył nowych rzeczy, a także nadrabiał sprawy, na które nie miał czasu przez ostatnie lata, przepełnione występami i nagraniami.
"Najbardziej lubię myśleć o tym kim byłbym, gdyby nie to"
Mimo oficjalnej przerwy, nie dał o sobie zapomnieć. Współpraca z raperami - Sokołem, Quebonafide, Taco Hemingwayem czy z zespołem Bitamina pokazały, że gdzie pojawia się Dawid, tam pojawia się hit. Nagrał również cover utworu "Bóg" T. Love, który został zilustrowany materiałem zebranym na Islandii. Dzięki nagraniom udało mu się zrealizować część muzycznych marzeń, a słuchacze dostali kilka niebanalnych utworów. Moim faworytem jest utwór z Sokołem - gdy pierwszy raz go usłyszałem, refren zabrzmiał jak objawienie.
"Ja nie chcę iść pod wiatr, gdy wieje w dobrą stronę"
Przeskoczmy do roku 2018. W kwietniu otwiera się worek z hitami - pojawia się nowa wersją utworu "Tamagotchi" Taconafide (wspólnego projektu Taco Hemingwaya i Quebonafide), z gościnnym udziałem Dawida. Miesiąc później premierę ma "Początek" - utwór promujący projekt Męskie Granie, nagrany wspólnie z Krzysztofem Zalewskim i Kortezem. Murowany hit, dawno nie słyszeliśmy tak dobrego utworu... do momentu aż nie pojawił się "Małomiasteczkowy". Na przestrzeni zaledwie trzech miesięcy, dostaliśmy piosenki, które absolutnie zdominowały nasze radioodbiorniki, YouTube i Spotify. Miało to też odzwierciedlenie w rankingach - Dawid Podsiadło jako pierwszy artysta w historii pojawiał się w każdym utworze z podium Listy Przebojów Trójki.
"Odmówisz kotkowi w kieszeni wokalisty?"
Po wakacjach, przyszedł czas na przygotowania do promocji nowego albumu, którego zwiastunem był "Małomiasteczkowy". Współpraca z RedBullem i bankiem CreditAgricole pozwoliła na dotarcie do jeszcze większej liczby fanów oraz zapewniła środki na dodatkową promocję. W ramach współpracy z RedBullem, we wrześniu pojawiła się gra na urządzenia mobilne, nawiązująca do 8-bitowych klasyków, dzięki której można było wygrać bilety na specjalny koncert w Warszawie.
Kolejną odsłoną akcji promocyjnej była Rozmowa Międzymiasteczkowa - udostępniono specjalny numer, na który każdy mógł zadzwonić i zdobyć od "wróżbity Dawida" informacje na temat nowej płyty, a jeśli ktoś miał szczęście, to nawet przeprowadzić krótką rozmowę z bohaterem całego zamieszania.
W dniu premiery płyty, przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie, pojawił się niepozorny kiosk, w którym można było zakupić najnowszy album oraz inne artykuły normalnie dostępne w każdym kiosku.
"To jest mój trzeci album zatytułowany „Małomiasteczkowy” i zawiera dziesięć piosenek, które napisałem i zaśpiewałem po polsku."
Nowa płyta powstała przy współpracy z producentem Bartkiem Dziedzicem, który na swoim koncie ma takie płyty jak "Granda" Brodki, czy "Składam się z ciągłych powtórzeń" Artura Rojka. Czy coś mogło pójść źle?
Relacja artysta-producent bywa trudna, tym razem też nie było różowo, ale na przestrzeni kilku miesięcy udało się stworzyć, płytę, która jest na pewno przełomowa dla Dawida. Po raz pierwszy wszystkie teksty są po polsku, a utwory zostały wspólnie napisane z Bartkiem.
Tematy utworów to między innymi tęsknota za utraconą miłością ("Lis" , "Dżins") , stres związany z popularnością ("Trofea","Matylda"), codzienne problemy w związku ("Co mówimy"), czy obłuda i zakłamanie w "Małomiasteczkowym". Mimo wesołych melodii i radiowej produkcji, teksty bywają gorzkie. Nie sposób nie zauważyć, że w nowych utworach, Dawid nie zgadza się z tym, co dzieje się dookoła niego oraz z pewnymi zjawiskami, które przez rosnącą popularność, wkradły się na stałe do jego życia. Zmaga się też z tym, że ciężko w takich warunkach utrzymać wartościowe relacje. Sława nie bierze jeńców, a pierwsza na celowniku jest zawsze prywatność.
Małomiasteczkowa Trasa
Wybranie największych koncertowych obiektów w Polsce, jako przystanków na "Małomiasteczkowej" trasie to kolejny pokaz przewrotności, do jakiej we wcześniejszych akcjach przyzwyczaił nas Dawid. Na pewno w wielkiej mierze jest to zasługa menadżera, ale jedno trzeba przyznać - mają rozmach. Wszystkie koncerty wyprzedane, przy czym Torwar aż 4 (!) razy! Ludzie naprawdę się stęsknili - trzeba dodać, że bilety zostały wyprzedane na długo przed premierą płyty!
Trasę można łatwo podsumować w ten sposób:
27.10 – Katowice (Spodek) - SOLD OUT,
04.11 – Wrocław (Hala Stulecia) - SOLD OUT,
20.11 – Wrocław II (Hala Stulecia) - SOLD OUT;
23.11 – Kraków (TAURON Arena Kraków) - SOLD OUT,
29.11 – Gdańsk/Sopot (ERGO ARENA) - SOLD OUT,
01.12 – Szczecin (Netto Arena) - SOLD OUT,
04.12 – Poznań III (Hala Arena) - SOLD OUT,
05.12 – Poznań II (Hala Arena) - SOLD OUT,
06.12 – Poznań (Hala Arena) - SOLD OUT,
08.12 – Warszawa (Torwar) - SOLD OUT,
16.12 – Warszawa II (Torwar) - SOLD OUT,
17.12 – Warszawa III (Torwar) - SOLD OUT,
18.12 – Warszawa IV (Torwar) - SOLD OUT,
23 listopada 2018, Kraków
Do koncertu została godzina.
Stoimy na płycie, dookoła nas tłum ludzi, głównie młodych dziewczyn, w tle rozbrzmiewa Dua Lipa z "One kiss", po niej The Strokes. Ostatnie minuty oczekiwania upływają przy muzyce niespodziewanego gościa - DJa, który postanawia rozgrzać publiczność miksami Brodki z Perfectem, "Hotline Bling" Drake'a czy "Policeman" Jamala.
I w tym momencie uczciwie ostrzegam, że jeśli nie byliście jeszcze na koncercie na tegorocznej trasie, a chcecie mieć niespodziankę - nie czytajcie dalej, przeczytajcie już po.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Zaczyna się koncert.
Gaśnie światło, na scenę po kolei wchodzą muzycy i zaczynają grać. Narasta napięcie, publiczność wypatruje w ciemnościach, z której strony pojawi się Dawid. W końcu nieoczekiwanie pierwszy pojawia się głos, jednak dalej nic nie widać - niczym w starym telewizorze. I tu zaskoczenie - na środku sceny otwiera się klapa i już przy zapalonych światłach z poziomu niżej wokalista wjeżdża na górę cały czas śpiewając. Publiczność bawi się, ale jak to z utworami po angielsku bywa, śpiewa mniej ochoczo. Następuje konsternacja przy refrenie - zamiast "You can run now Forrest" słyszymy "Biegnij Forest" i cała Arena przyłącza się do śpiewania. Nie pamiętam, czy przy poprzednich koncertach też tak było, ale na pewno to dobry ruch. W świetle możemy lepiej przyjrzeć się muzykom na scenie - skład koncertowy znacząco się zmienił. Do zespołu dołączył między innymi znakomity artysta z Krakowa - Piotr Madej, znany w środowisku muzycznym jako Patrick the Pan. W trakcie koncertu świetnie sprawdziły się (również nowe w zespole) dziewczyny z chórków - roztańczone i ubrane w dżinsowe stroje, przez cały koncert rozkręcały publiczność, zachęcając do klaskania, czy tanecznych gestów.
Po kilku dynamicznych utworach przyszedł czas na wyciszenie. Gdy wybrzmiały "Lis" i "Bóg"
T. Love cała Tauron Arena wypełniła się światłami z latarek telefonów - niezapomniany widok, przypominający rozgwieżdżone niebo.
Kolejne utwory były przerywane krótkimi monologami Dawida, w których sporo żartował w swoim stylu. Pojawiły się nieśmiertelne "Trójkąty i Kwadraty" a "Nieznajomy" został zwieńczony fragmentem "Tamagotchi". Muszę przyznać, że utwory, do których nie byłem przekonany po przesłuchaniu płyty, w wersji koncertowej przekonały mnie do siebie w 100%.
Oprawa wizualna robiła wrażenie - takich rzeczy jeszcze u naszych artystów nie widzieliście. Przezroczyste ekrany zjeżdżające z sufitu, na których wyświetlały się różne iluminacje i które otaczały cały zespół. Ruchomy ekran, który w zależności od utworu ustawiał się w różnych pozycjach. Światła, ekrany pod sceną na których wyświetlane były fragmenty tekstów. Klasa światowa.
Między utworami światło gasło, a na telebimach pojawiały się krótkie fragmenty rozmów z ludźmi na temat ich zagmatwanych historii miłosnych. Po ostatnim z filmów czekała nas niespodzianka.
Światło na scenę, a na niej fortepian. Zespołu brak, został jedynie Dawid. Zaskoczenie? Zdecydowanie tak. Zaczął grać "Nie kłami" z najnowszej płyty i połączył go z "Project 19". Był to jeden z najmocniejszych momentów całego koncertu, w którym było widać, że emocje o których śpiewa nie są zmyślone. To było piękne i wzruszające.
Światło ponownie zgasło, fortepian zniknął, powrócił zespół i tak zostało do końca. Podstawowy set zakończyli "W dobrą stronę".
Bis to ponownie Trójkąty i Kwadraty, ale w innej wersji, Małomiasteczkowy i Matylda.
Nie chciałem pisać laurki, ale... Mamy artystę na światowym poziomie i po tym co zobaczyłem i usłyszałem, naprawdę nic dziwnego, że cała trasa jest wyprzedana. Podsiadło powinien obok Riverside, Behemotha, czy Brodki koncertować po całym świecie i zdobywać nowych fanów. A że takich młodych zdolnych artystów mamy teraz bardzo wielu, to pozostaje cieszyć się, że żyjemy w złotej erze polskiej muzyki i życzyć sobie kolejnych tak dobrych koncertów, utworów i muzycznych lat.
Komentarze
Prześlij komentarz